Pisałam już na tym blogu wspomnienia ze spacerów z rodzicami.
Czasem przywołuje w pamięci te beztroskie chwile.
Zapach rozgrzanego asfaltu bocznej wiejskiej drogi i polne kwiaty rosnące na rowach.
Robiłyśmy wtedy z siostrą małe bukiety,
a każda z nas starała się znaleźć jakis niepowtarzalny kwiat w innym kolorze.
Najrzadsze były pięknie pachnące goździki, driakiew była natomiast dość pospolita,
ale uwielbiałam ten piękny kolor i delikatny zapach.
Dzisiaj zabrałam się za wysiew jej ogrodowej wersji na parapecie
i zaintrygowały mnie te śmieszne nasiona...
P.S. Potem te bukiety malowaliśmy z tatą na kawałkach papieru, ale to juz inna historia :)
pat polto
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz